
Tu taki nowy pomysł na dobry początek tygodnia. Coś pysznego i zdrowego. Jeśli pojawi się czasem coś pysznego i niekoniecznie zdrowego, to wybaczcie:) Dziś czas na wpis o wyjątkowych saszetkach, które poznałam na wakacjach u mojej mamy. Kojarzycie rozpuszczalne oranżadki i herbatki dla dzieci? A gdyby zrobić coś takiego, tylko smacznego dla dorosłych? Taki drinka do wypicia?
Pierwszą saszetkę wypiłam u mojej mamy, a że jestem fanką herbatki rooibos (a właściwie naparu z czerwonokrzewu, bo przecież z herbatą nie ma on nic wspólnego) to tym bardziej zainteresował mnie skład tej saszetki do rozrobienia w zimnej wodzie (wypróbowałam także z wodą lekko gazowaną- genialne). Oprócz zdrowotnego wpływu rooibos, czyli mikroelementów i makroelementów w skład wchodzą Bakterie i to one stanowią o wartości produktu. 1 saszetka to miliard dobroczynnych dla naszego układu pokarmowego i całego organizmu bakterii probiotycznych podnoszących odporność.
Saszetka o smaku dzikiej róży to tak naprawdę ekstrakty z herbaty rooibos, smak róży i bakterie, rzecz jasna trochę cukru. W środku jest dziesięć saszetek. Postanowiłam porównać cenowo z bakteriami w saszetkach do picia z apteki. Te z apteki są droższe, niby jest ich więcej rodzajów ale niekoniecznie, bo każda firma farmaceutyczna zachwala swój szczep jako ten”najlepszy”. Co tu ukrywać, smakują paskudnie. Poza tym cena o wiele wyższa.
Cena w Ikei tez nie powala, to coś koło 23 zł. Ale ostatnio spotkała mnie miła niespodzianka, bo kosztowały 8 zł za cała paczkę! Termin ważności ok, środek ok, „promocja” stwierdziła pani w kasie. Dołożyłam szybko jeszcze dwie kolejne paczki. Mają również smak zielonej herbaty.
Jako coś nowego, prozdrowotnego polecam jak najbardziej. Zwłaszcza, jeżeli uda Wam się kupić w tej promocyjnej cenie!
Dodaj komentarz