
Spotykam się często z rożnymi opiniami: „ta pani, po prostu nie lubi dzieci!” Dlaczego? Ponieważ:
- Zadaje za dużo prac domowych.
- Nie pozwala na sajgon na lekcji.
- Nie pobłaża wulgarnym i chamskim zachowaniom
- Nie jest idiotką, która zastraszona robi co jej wrzaskuny* karzą
*wrzaskuny- rodzice, którzy wrzeszczą, krzyczą i grożą, wszystko wiedzą lepiej i masz się dostosować
W jednej szkole, w której byłam na zastępstwie, koleżanka usiadła zmęczona. Świetnie sobie poradziła przed chwilą z nadpobudliwym chłopakiem z syndromem uzależnienia. Nie mogliśmy go ogarnąć a ona poradziła sobie tak, że jeszcze jej dziękował i we wszystkim się słuchał. Mówiła do niego tak spokojnie i tak przekonująco, że sama dałabym się przekonać, lepsza niż mediator policyjny. Widać było po niej wyczerpanie.
-Jak ja, ku…. mać nienawidzę dzieci!- powiedziała łykając kawę. Lekko mnie zatkało. Po niej ostatniej spodziewałabym się takiego wyznania.
– To dlaczego pracujesz w szkole?- wypaliłam bez zastanowienia.
-A gdzie mam pracować? Nie mam innego pomysłu. – Nigdy więcej nie wróciłyśmy do tego tematu. Już dwa razy zmieniałam szkołę (przeprowadzki do różnych miast), ale nie spotkałam nikogo, kto tak szybko radził by sobie z trudnym przypadkiem. Z tego co wiem, dalej pracuje w szkole i dobrze sobie radzi. Chociaż dzieci nie lubi. Nie wiem czy może tak powiedziała zmęczona chwilą czy jakąś trudną sytuacją. A może następuje taki moment w życiu, że jest się przemęczonym „lubieniem dzieci?” Wtedy tym nauczycielom, pedagogom wszystko staje się obojętne. Nie walczą, nie tworzą nowych projektów, wszystko im jedno. Pamiętam jak kolega w pracy opowiadał o swojej mamie nauczycielce.
-Mamie śniło się, że ma dyżur na korytarzu.
-No to koszmar! – stwierdziłam- praca nawet w nocy.
– No i wyprowadził ją jakiś tam co zawsze z równowagi. Tak się zdenerwowała, że trzasnęła mu głową o ścianę!
-O matko! I co?
-Stwierdziła, że to już czas na emeryturę!
Może i brutalne, ale prawdziwe. Jeśli nauczyciel wpisuje do dzienniczka informacje, ciągle coś nowego wymyśla, dzwoni i rozmawia, to nie uwziął się na Twoje dziecko ale robi swoje! Ja wiem, ze moje małe brzdące potrafią dać czadu i doprowadzić mnie do białej gorączki. Są charakterne jak ja więc cóż, „gena nie wydłubiesz”. Dlatego fałszywe opinie rodziców, że „ta a ta baba nie lubi dzieci” wkurzają mnie podwójnie. Wiecie, na co stać Wasze dzieci, sami macie ochotę czasami wyskoczyć przez okno! Dlatego powinniście kupić kwiaty i całować po stopach „tę babę”, która z waszymi dzieciakami wytrzymuje tyle godzin i jeszcze stara się im pomóc wychowawczo! Święta kobieta nauczycielka! Trochę szacunku!
Dodaj komentarz