Pojęcie ciepła to bardzo względna rzecz- dla nas było w miarę ciepło, dla niektórych upał a dla innych lodowato. My na szczęście znaleźliśmy się po środku z małym.
Żuczek nasz kochany próbował miejscowych przysmaków, oprócz swojego obiadku pochłonął połowę mojej sałatki i ryby. W zeszłym roku zasmakowała nam pyszna rybka- dorsz u pań, matki i córki, które otworzyły swój mały biznes nie na głównym trakcie w Grzybowie, ale troszkę dalej! W tym roku dopiero otworzyli i jak na razie rewelacja. Nie wiem czy codziennie tam będziemy się stołować, ale jak na razie apetyt nam nie mija:) Jutro strzelę kilka fotek:)
W tym całym ubranku mały zaliczył swoją pierwszą kąpiel w morzu ale nie uwieczniłam tego, ratowałam małego mokrego szczurka, przebierając na ręczniku. jedno jest pewne, niesienie go od plaży do pokoju- masakra, nigdy więcej bez wózka. Kąpielą się nie przejał tak jak biednym mokrym ubrankiem!
Ale zabawa 🙂 Też chcę nad morze 😉