Cóż i my trafiliśmy w końcu na izbę przyjęć w Poznańskim szpitalu dla dzieci na Krysiewicza. Skierowanie dostaliśmy od mojego pediatry- szkoda mi słów, ale ważne, że to za nami- a tam w kolejce a potem z małym latanie na różne badania. Pobieranie krwi z paluszka, usg, prześwietlenie i znowu na izbę przyjęć. 4 godziny. To i tak krótko jak na izbę przyjęć. Ale i tak z mężem jesteśmy padnięci. Lekarze wciąż nie wiedzą o co chodzi. Najwyraźniej coś co może być różyczką ale mononukleozą nie jest. Wysypka za to jest. Zobaczymy jak długo. Eh, zawsze coś. A mały? Wściekał się, że nie może zjeść przyklejonego na paluszek plasterka i ze nie pozwalamy mu wysypywać wszystkich klocków z pudła na podłogę. Płakał z nudów ale przy pobraniu krwi i każdym badaniu był tak zaciekawiony, że nie pamiętał żeby się bać. Wręcz przeciwnie, można by go badać cały dzień. Taki to mały cwaniak.
Wróciliśmy do domu- na szczęście. Wyniki ok, czekamy aż zniknie wysypka.
współczuję… nerwów pewnie się najedliście! my różyczkę mamy za sobą, czekamy na ospę, może będzie może nie, bo szwagier ma, a przez remont mieszkaliśmy razem. Te choróbska! Bez nich byłoby o wiele piękniej! Zdrówka i sił życzymy!
Napisz proszę coś więcej o tej wysypce, w jakim jest miejscu? czy jakieś inne objawy jej towarzyszą? naszej młodej się wysypka pojawiła przedwczoraj, a teraz to mnie wystraszyłaś mononukleozą i różyczką, ja przypuszczałam że to zwykłe potówki i nie poszłyśmy jeszcze dziś do lekarza z tym
Najpierw pojawiły się jakby potówki, potem plamki bladoróżowe na twarzy , za uszami i na szyi, następnego dnia na brzuszku i plecach, potem na kończynach. Dla mnie ewidentna różyczka- przynajmniej ja taką miałam.