I proszę! Doszło do tego, że mój aniołek potrafi okazać mściwą naturę. Zresztą zemsta w tym wypadku, jak najbardziej ma swoje przyczyny- w nieobecności mamy od samego rana do samego wieczora! Cóż, oprócz pracy od rana doszło jeszcze szkolenie, dojazd, śnieg i tak wyszłam przed 8 a wróciłam przed 7! Maluszek ucieszył się, dostał pierś, pospał 30 minut! A potem się zaczęło. Krzyku, pretensji i fochów nie było końca. Najedzony, przebrany a jednak! Całkowita uwaga skierowana na niego- płacz. Brak uwagi- płacz+ wrzask! Wyjście z pokoju- płacz+ wrzask+ wycie wilka wewnętrznego! Hmm. Całymi siłami zebranymi w sobie, zabrałam małego mściciela ze sobą do drugiego pokoju, posadziłam przy swojej nodze i zdejmowałam koszulę. Zabrałam do łazienki, posadziłam przy nodze- myłam buzię. W kuchni, posadziłam przy nodze- wstawiłam obiad. Zabrałam na korytarz i bawiliśmy się w chowanego. Ale tak nie na większa odległość niż wyciągnięcie mojej długiej, mamusinowej ręki. I tak cały wieczór. Mściciel wyżył się bo przecież sikać ze mną nie pójdzie! I tak przy mamie aniołek, ucałowany, wytulony, wygilgotany, wygłaskany, nakarmiony (nocka jak zwykle- 3 pobudki!). Cóż, dziś nie mam szkolenia, ale w czwartek znowu muszę być dłużej, tyle, ze na chwilę wpadnę do domu. Zobaczymy jak tam z tą zemstą pójdzie.
Jaki cwany maluszek :)) tak się obecności mamy domaga! 😉
Mały mściciel kontratakuje! 😉 U mnie też dzisiaj był ryk jak wyszłam na zakupy…a od przyszłego tygodnia wracam do pracy, aż się boję! Ps. Weszłam dzisiaj na Twój blog pierwszy raz i ….I LOVE IT! Dużo cennych informacji! Będę często zaglądała! Pozdrawiamy! Aaa no i zapraszamy do nas! My też z Poznania!
Teraz troszkę w nocy nas męczy, odreagowuje to, ze nie płakał z nianią!
Ale fajnie, ze ktoś z Poznania bloguje! Pozdrawiam ciepło!