Dlaczego codziennie- niemal- wychodzimy z naszymi pociechami na spacery? Po co taszczymy ten wózek, pchamy ciągniemy, przemierzając parki, laski i ulice wzdłuż i wszerz!? Czemu służy ten czas na dworze?
Powodów jest kilka w moim, a właściwie w naszym przypadku. Kilka prawdziwych i powszechnych, popularnych i oficjalnych oraz te nieoficjalne ale jak najbardziej prawdziwe.
Przede wszystkim chodzi o świeże powietrze. Dziecko potrzebuje świeżego powietrza, tlenu. Spacer bowiem wpływa na dotlenienie komórek u maluszka a co za tym idzie przyspieszenie i usprawnienie ich działania. Wpływa to również na odporność malucha. Dodatkowo stopniowe przyzwyczajanie maluszka do niższych temperatur- pory roku się zmieniają a wraz z nimi temperatura- ćwiczy układ odpornościowy niemowlaka i uczy organizm termoregulacji. Maluszek chowany w domu przed jesienną aurą przeżyje szok, kiedy nagle znajdzie się w mrozie. Nie nauczył się bowiem, co to znaczy wyjść na dwór, kiedy jest zimno. O przyzwyczajaniu do czapeczki, kombinezoniku, kurteczki itp nawet nie wspomnę. Przecież codzienny rytuał ubierania- którego mój mały zwyczajnie nie cierpi- jak każdy chłopak- też uczy! Dodatkowo większe szkraby, które już siedzą mogą podziwiać świat ze spacerówki. Uczą się tego, co je otacza.
A teraz te mniej oficjalne powody, ale jakże prawdziwe. Niektóre dzieci wreszcie zasypiają! Śpią smacznie na świeżym powietrzu podczas spaceru!
TLEN + SEN= ZDROWIE
Czasami nie ma innego sposobu na chwilę wytchnienia dla mamy jak spacer z maluszkiem w szumiącym jesiennymi liśćmi parku. Dla mnie spacer to nasz wspólny czas odpoczynku. Mały albo jest zaciekawiony otoczeniem albo ucina sobie drzemkę. Różnie, czasem krótszą a czasem śpi całą drogę. Po drodze załatwiając sprawunki- szybko. Piekarnia. warzywniak- stoiska na dworze i tam gdzie jestem w stanie wjechać wózkiem.
I to na czym mi zależy- powrót do formy! Staram się żywo spacerować, chociaż różnie bywa z siłami. Omijam szerokim łukiem ławeczki. Jak było cieplej zdarzało mi się nawet karmić piersią w na ławeczce w zaciszu drzew:)
Zdaję sobie sprawę, że figura sama nie wróci. A porządny spacer to spalanie tkanki tłuszczowej i przede wszystkim budowanie kondycji, która jest mi niezbędna przy tak ruchliwym szkrabie. Poza tym świeże powietrze wpływa na moją odporność a przebywanie jesienią, zwłaszcza na dworze wpływa na odpowiednią ilość światła- dziwne? Otóż tak zwana depresja to brak światła naturalnego i świeżego powietrza. Spacer nam to zapewnia 🙂 Poza tym uwielbiam spacerować, dlatego wszystkie powyższe punkty pasują mi idealnie.
święta prawda:)czas dzisiaj na spacer.Niestety trzeba przebrnać przez ubranie małego niemowlaczka:)