Jak pierwszy ząbek to i obowiązkowo pierwszy chłodzący gryzak- w tym przypadku dostaliśmy w prezencie samochodzik a kotka kupiliśmy sami:) Chodzi oczywiście gryzaczki firmy Canpol. Nie ma co ukrywać, chodzi przede wszystkim o cenę a przecież te gryzaczki i tak są takie same. Zadziwiliśmy trochę rodzinę faktem, ze gryzaczek wkładamy do lodówki a nie do zamrażalnika i tym, ze przed pierwszym użyciem( no dobrze i może jeszcze kilka razy na wszelki wypadek gdy wypadł na podłogę i leżał tam całą noc) wyparzaliśmy w gorącej wodzie a nie gotowaliśmy w gorącej wodzie.
Sam gryzaczek jest bardzo poręczny- nasz maluszek z łatwością utrzymuje go w malutkich rączkach i zawziętością ssie i gryzie. Zbieg okoliczności sprawił, ze mamy same zielone gryzaczki:) Ale są także inne kolory. Jak do tej pory sprawdza się całkiem nieźle. Chociaż maść jest o wiele skuteczniejsza.
Moja Emilka miała gryzaczek tej firmy, lubiła go bardzo, inaczej jest z Natalką, ona żadnego nie toleruje;)
My też używamy gryzaczków z Canpola. Nie wiem co w tym dziwnego, że gryzaczek wkładasz do lodówki, a nie do zamrażalnika, nawet instrukcja obsługi pisze, że tak powinno się robić. Co do utrzymania gryzaczków w czystości to każdego wieczora, gdy córeczka już śpi myję je w ciepłej wodzie mydłem dla dzieci i starannie wypłukuję. Co jakiś czas wyparzam gryzaczki oblewając je wrzątkiem, też ich nie gotuję.
U nas też obecnie w ruchu gryzak i żel 🙂 Ale przy silniejszym bólu podaję Camilię, bo żel nie daje rady.
Ja też miałam kilka gryzaków tej firmy, jedyny minus to to, że po jakimś czasie zmieniają kolor (szarzeją) i nawet gotowanie, ani wyparzanie nie przywraca go do pierwotnego stanu ;( Ale fakt cena jest atutem.
moje dziewczyny tez mialy, ale srednio uzywaly 🙂